Każda z nas miała w dzieciństwie swojego misia zdechlaczka, któremu z czasem odpadło oko, ucho, albo jedno i drugie... Niewydarzone, wyglądające na ciężko doświadczone przez życie zabawki to nowy must-have wśród gadżeciarek.
Dorośli dziecinnieją. Popularność zabawek dla dorosłych jest już faktem. Rozmaite serwisy oferujące specjalne figurki (np. toys4boys.pl), projektowane przez znanych artystów i produkowane w limitowanych seriach rozchodzą się jeszcze zanim trafią na sklepowe półki. Nikogo nie dziwi już kobieta, która kolekcjonuje stare lalki, zbiera miniaturowe buty czy plastikowe jedzenie.
Pasje są różne i nie trzeba się ich wstydzić, tylko je pielęgnować. Z tęsknoty za dzieciństwem, za czasami beztroski i starych zabawek, które dawały poczucie bezpieczeństwa, powstał nowy mikro-trend wśród zabawek dla dorosłych. Zaczęło się chyba od pokemonów, które w ironicznej, wełnianej wersji zaczęły rozchodzić po aukcjach w sieci. Jednocześnie japońska marka Muji sprzedawała w swoim sklepie białe, pozbawione oczu i uszu stworzonka, które aż wołały by się nimi zaopiekować.
Najbrzydsze misie świata
Każda z nas miała w dzieciństwie swojego misia zdechlaczka, któremu z czasem odpadło oko, ucho, albo jedno i drugie... Niewydarzone, wyglądające na ciężko doświadczone przez życie zabawki to nowy must-have wśród gadżeciarek.
Dorośli dziecinnieją. Popularność zabawek dla dorosłych jest już faktem. Rozmaite serwisy oferujące specjalne figurki (np. toys4boys,pl), projektowane przez znanych artystów i produkowane w limitowanych seriach rozchodzą się jeszcze zanim trafią na sklepowe półki. Nikogo nie dziwi już kobieta, która kolekcjonuje stare lalki, zbiera miniaturowe buty czy plastikowe jedzenie.
Pasje są różne i nie trzeba się ich wstydzić, tylko je pielęgnować. Z tęsknoty za dzieciństwem, za czasami beztroski i starych zabawek, które dawały poczucie bezpieczeństwa, powstał nowy mikro-trend wśród zabawek dla dorosłych. Zaczęło się chyba od pokemonów, które w ironicznej, wełnianej wersji zaczęły rozchodzić po aukcjach w sieci. Jednocześnie japońska marka Muji sprzedawała w swoim sklepie białe, pozbawione oczu i uszu stworzonka, które aż wołały by się nimi zaopiekować.
Zabawki Muku chcą, żeby się nimi zaopiekować, Muku, fot. DADADA Studio, ok. 120 zł
I tak, po kilku krokach powstały zabawki Muku, które nazywane są najbrzydszymi zabawkami w sieci. Wyglądają jak pozszywane frankensteiny, z resztek, kawałków materiału, wypchane nierówno kilkoma gałgankami. Mają niezbyt kształtne głowy, dziwne nosy czy różne oczy i wyglądają jak sto nieszczęść.
W całej tej brzydocie jest w nich jednak coś słodkiego, co sprawia, że chcemy się nimi zaopiekować i przytulić je. Przypominają nam właśnie nasze dziecięce, wyduźdane misie, które aż rozpadały się od nadmiaru ofiarowanej im miłości.
Oprócz tego, że takie misie chętnie kupują dla samych siebie dorośli, psychologowie mówią, że takie zabawki są świetną, edukacyjną zabawką dla dzieci, które uczą się, że miłości nie dostaje się dlatego, że ładnie się wygląda. Uczą też, że nie wszyscy są tacy sami i nie wszystko na świecie musi być perfekcyjne.W świecie lalek Barbie to cenna lekcja.
Zabawki Muku sprzedaje sklep designerski DADADA Studio. Kosztują od 29 do 59 euro (czyli od ok. 120 do 240 zł). Sklep, który mieście się w Wilnie, wysyła swoje towary do Polski.
Zajrzyjcie też na stronę bloga Muku. Znajdziecie tam więcej nietypowych inicjatyw.